Najważniejsze, żeby w rządzie byli rządzący.

Magazyn Wtyczka został zaproszony do grona  ekspertów i poproszony o zaopiniowanie nowych ministrów. Oto i nasza fachowa analiza.

Z pewnością świetnym kandydatem na ministra zdrowia będzie Arłukowicz, doświadczony przecież w programie Agent, gdzie jadł tarantule, chodził po rozżarzonych węglach i walczył z krokodylem. Takie przygotowanie z pewnością pozwoli mu przetrwać w ministerstwie zdrowia.

Rewelacyjnym posunięciem było przekazanie palestry osobie, która nie ma z nią nic wspólnego – sam premier stwierdził, że Jarosław Gowin będzie tym lepszym ministrem sprawiedliwości, że nie jest prawnikiem. Słusznie!  Budzanowski  w roli ministra skarbu też jest trafnym wyborem – archeolog (Budzanowski jest doktorem archeologii) jak nikt inny przecież zna się na skarbach i ich poszukiwaniu, co w czasie kryzysu jest nie do przecenienia. Trochę smuci fakt, że premier zatrzymał się w pół drogi – idąc tym tropem przecież ministrem gospodarki nie powinien być ekonomista, bo to w końcu ekonomisci doprowadzili do kryzysu.
Minister pracy i polityki społecznej – Władysław Kosiniak-Kamysz. Świetny wybór – łatwo bowiem zapamiętać, że  ministerstwem o  podwójnej nazwie zarządza minister o podwójnym nazwisku.
Korolec jako minister środowiska znany jest w swoim środowisku, więc też powinien dać sobie radę.

Premier podał, że jego rząd jest najmłodszym i najbardziej sfeminizowanym rządem ostatniego 20-lecia. Martwi nas nieco marginalizowanie sprawy leworęczności wśród ministrów – nigdzie nie możemy trafić na dane na ten temat. Pominięto również kwestię ilości ministrów brodatych, wąsatych i łysych. A przecież społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jak wygląda statystka i w tym względzie.
Liczymy, że premier ujawni te kwestie w swoim Expo-se.

Podsumowując – najważniejsze, żeby w rządzie byli rządzący. Pragniemy podkreślić jednocześnie, że i tak najlepszym rządem byłby rząd koalicji PJNajf – PJNajf.

To też Ci się powinno spodobać...