Niestety poseł Marek Suski to nie Julian Tuwim i jego fraza o Murzynku nie przypadła do gustu nie tylko krytykom literackim. Nie pomogło mu nawet powoływanie się na autorytet wielkiego poety. W wierszu Tuwima bowiem, słowo Murzynek jest napisane z dużej litery.
W ogóle pan poseł nie ma jakoś szczęścia do żartów.
Kiedy Monika Olejnik podarowała mu koszulkę „Radia Zet”, stwierdził że „dobry materiał się przyda, trzeba czasami umyć w domu podłogę”. Innym razem, kiedy Robert Biedroń z mównicy sejmowej apelował, aby zwierzęta traktować po partnersku, poseł skomentował to zdaniem „byle nie związki partnerskie”. Po chwili pogrążył się jeszcze bardziej dodając, że chodziło mu o zoofilię. Dostało się też Bronisławowi Komorowskiemu, wtedy jeszcze jako marszałkowi sejmu – „Panie marszałku! Wysoka izbo! Najpierw chciałem podziękować panu marszałkowi. Panie marszałku, mordo ty moja, dziękuję za te dodane 30 sekund, ludzki pan”.
Dociekliwi podejrzewają, że są to być może próby do przygotowania satyrycznego monologu na kolejne eliminacje do krakowskiej PAKI. Czego jak czego, ale stand-uperów bowiem w polskim sejmie nie brakuje. Żarty posła Suskiego nie wzbudzają jak na razie, na sejmowej sali salw śmiechu, a raczej zdziwienie i zażenowanie. Wiadomo jednak, że nawet w branży kabaretowej trening czyni mistrza. Ale najpierw, tak jak wszędzie potrzebny jest talent.