Kaczyński ceni profesjonalizm SB

W felietonie „Tęsknota prezesa” (Gazeta Wyborcza, 9.02.2012) Wojciech Szacki dochodzi do wniosku, że prezes PiS jest groźny dla siebie i własnej partii. Tym razem Kaczyński wypalił, tradycyjnie z grubej rury – za co go jako magazyn satyryczny szczególnie cenimy – i wyraził swój podziw dla metod działania komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, podkreślając jej wyższość nad dzisiejszą cieniutką policją. Samo stwierdzenie pana prezesa, że: „trzeba się cieszyć, że SB nie ma, ale policja nie potrafiła przejąć tych metod” zaskoczyło nie mniej niż wiele innych mniej czy bardziej niefortunnych wcześniejszych wypowiedzi. Oczywiście autor felietonu rozwinął temat przypominając nikczemny i zbrodniczy wręcz charakter organu bezpieczeństwa epoki socjalizmu.

Jednak to szczególnie czytelnicy, czy wcześniej telewidzowie oglądający konferencję prasową z udziałem szefa PiS dziwią się, że nie wyciąga on wniosków z dotychczasowych wpadek, które nie przynosiły ani splendoru, ani sukcesu wyborczego, a nawet przy powszechnej opinii o nieudolności rządów PO, nie skutkują wzrostem popularności i poparcia dla głównej opozycji. Więc o co do cholery chodzi? No, my nie wiemy (wszystkiego), ale podkreślamy, że kolejny wygłup Jarka nie odbył się na nasze zamówienie, więc media nie są tu winne.

No dobra, oto odpowiedź: sentyment Rodacy, sentyment niekiedy eksplodujący pod hasłem: komuno wróć! Niestety gdy lat przybywa, to chętnie, z rozrzewnieniem wracamy do lat młodości, a lata młodości prezesa to lata komuny. Nikt nie zaprzeczy, nawet Platforma, że prezes Kaczyński był młody, a młodość lubi się wygłupiać!

Dziś powinniśmy pozazdrościć młodzieńczego brykania, fantazji kawalerskiej, kawaleryjskiej i kawalarskiej. Takie akcje przywołują uśmiech na twarzach, więc bądźmy zwyczajnie wdzięczni panu prezesowi, za to że jest jaki jest, a przecież jest taki fajny… ale gdzie w końcu stało ZOMO?

 

To też Ci się powinno spodobać...