Okazuje się, że wiele spraw urzędowych można załatwić przez telefon, nie ruszając się praktycznie z domu. Dotyczy to zwłaszcza ustalania terminów rozpraw sądowych. To duże ułatwienie, zważywszy na ilość spraw, które sądy w całym kraju mają do rozpatrzenia.
Najlepiej więc nie tracić czasu na pisaninę i skontaktować się bezpośrednio z konkretnym prezesem sądu okręgowego. Jest to bowiem osoba decyzyjna i jak coś z nim ustalimy, to tak będzie.
Żeby mieć jednak pewność i połączyć się z prezesem bez przeszkód, najlepiej podać się za pracownika kancelarii premiera. Wtedy sukces jest murowany. Sprawdził to dziennikarz Gazety Polskiej.
W związku z tym chwytliwym pomysłem, w naszej redakcji w niedługim czasie zamierzamy uruchomić specjalną komórkę (na kartę lub abonament), która zajmie się załatwianiem spraw wszelakich. Skoro powołanie się na ministra, sekretarza stanu czy doradcy premiera może komuś pomóc, jesteśmy dyspozycyjni.
Ciekawe dlaczego wspomniani ministrowie, sekretarze stanu i doradcy nie korzystają z tego, że jeden ich telefon jest w stanie załatwić tak wiele spraw? Może są tak zapracowani, albo po prostu nie zdają sobie z tego sprawy?