Jak donoszą media, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia (Agnieszka Pachciarz) wpadła na genialny pomysł dodatkowych opłat za leczenie. Zdaniem pani prezes „opłaty o niskiej wartości nie ograniczą dostępu do świadczeń, a zwiększyłyby refleksję nad rzeczywistą potrzebą wizyty u danego lekarza”. I to jest konkretne rozwiązanie problemów związanych ze służbą zdrowia. Czyli jednak można coś zrobić?
Wydaje nam się, że jest to rozwinięcie tezy minister sportu Joanny Muchy, która w jednym z wywiadów stwierdziła, że starsi ludzie „chodzą do lekarza co dwa tygodnie dla rozrywki”.
Pomysł takich opłat funkcjonuje od jakiegoś czasu w Czechach. Kopiowanie pomysłów z tego kraju, w kontekście ostatnich wydarzeń, nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Zwłaszcza jeżeli chodzi o zdrowie. Wiedzą o tym nasi posłowie, dlatego też będą mieli prawo do wykupienia abonamentów medycznych w prywatnej firmie, w związku z „coraz gorszą dostępnością usług medycznych w ramach NFZ” (to argument pracowników sejmu).
Jeżeli pomysł z opłatami za leczenie chwyci, może w przyszłości weźmiemy się z autostrady. Niech każdy, kto chce nimi jeździć wybuduje sobie kawałek. W dalszej kolejności szkolnictwo. Każdy może stworzyć szkołę swoich marzeń i zrzucić się na nauczycieli. Trochę gorzej wygląda sprawa np. z policją. Płacić za to, żeby wystawili nam mandat? I tak dalej, i tak dalej…Reforma goni reformę. Jest tylko jedno pytanie. Kto zrzuci się na zrzucających?