Nie tak miało być

Ciężkie czasy dla prezesów. Po prezesie Grzegorzu Lato, przyszedł czas na prezesa Waldemara Pawlaka. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby następnym prezesem w kolejce okazał się najważniejszy prezes RP.

Oczywiście takie dywagacje to głupi żart, zwłaszcza że prezesów ci u nas dostatek, choć jak widać na przykładzie PSL-u, nie każdemu pisane jest zwycięstwo. Nawet sam nowy prezes, Janusz Piechociński, był zaskoczony wyborem, bo z wrażenia padł przed delegatami na kolana. Nie wiadomo tylko czy w geście podziękowania, czy przeprosin.

W końcu jak się robi partyjne wybory, to jest jakiś scenariusz, są pewne ustalenia i działania, które się realizuje. Tak przynajmniej było do tej pory. Od czasów wyborów w PZPN pewne tradycje uległy jednak zmianie. Okazuje się, że całe te przygotowania, spiski, knucia i ustalenia mogą wziąć w łeb. To się nazywa podobno demokracja.

Nie ma więc co się dziwić byłemu już prezesowi Pawlakowi, że się wkurzył. Kolesie zrobili mu psikusa. Na otarcie łez pozostało mu szefowanie ochotniczej straży pożarnej. Tę funkcję ma szansę sprawować dożywotnio. W końcu komendant, to nie to samo co prezes.

 

To też Ci się powinno spodobać...