Po godzinach

Chamstwo, bezczelność i żenada, tak można określić serię zdjęć agenta Tomka opublikowanych przez portal Gazeta.pl. Czego one dowodzą? Ano tego, że agent Tomek jest normalnym facetem. Po pracy lubi się zabawić z kolegami, zatańczyć z dziewczyną, przeliczyć kasę i zrzucić z siebie uniform agenta.

Przecież to chyba normalne. Nikt chyba sobie nie wyobraża, że np. policjanci z drogówki to abstynenci i po powrocie z patrolu nie mogą sobie wypić drinka, albo i dwóch. Prokurator lub sędzia, kiedy już wpakują do ciupy jakiegoś małolata złapanego z działką zioła, też mają prawo po ciężkiej pracy do chwili relaksu i wypalenia jointa. Podobnie ksiądz, kiedy zdejmie sutannę i włoży jeansy nie jest już księdzem i może robić co mu się tylko podoba. Nawet pójść do spowiedzi.

Okazuje się, że agentem bywa się w określonych godzinach. Przynajmniej tak jest u nas. Bond, Kloss i Stirlitz to przecież fikcyjni bohaterowie, a ich metody pracy to wymysły fantazji autorów. Współczesny agent musi mieć więcej luzu. Dlatego tak wielu chce pójść w ślady agenta Tomka. Nowoczesne i drogie fury, markowe ciuchy, gruba kasa, są w stanie zaimponować każdemu młodemu człowiekowi. I to wszystko na nasz rachunek. Pełny all inclusive. Podobno są już prowadzone kursy przygotowawcze do egzaminów na agenta. Na egzaminie wstępnym trzeba się wykazać znajomością kursów walut, rozróżnianiem zapachów wód toaletowych, rozpoznawaniem kluczyków samochodowych na odległość oraz wypiciem pół litrowej butelki markowej whisky z gwinta. Bez egzaminu są jednak przyjmowani ci, którzy potrafią wyrwać z dyskoteki najwięcej lasek w ciągu godziny. Zdjęcia tych szczęśliwców mają być publikowane w Internecie. Niech inni zazdroszczą.

To też Ci się powinno spodobać...