Trzy miliony mandatów

Tyle razy trzeba złamać przepisy o ruchu drogowym (każdy mandat średnio po 500 złotych), aby wykonać założenia wpływów do budżetu z tego tytułu. Jak donosi „Fakt”, minister Rostowski liczy na 1,5 miliarda z kieszeni kierowców. I tu pojawiają się mieszane uczucia. Wspomóc budżet chociażby z pobudek patriotycznych, czy jeździć zgodnie z przepisami i cieszyć się, że skarb państwa jest pusty. Przecież łamać przepisy można nie tylko w sposób zagrażający życiu innych użytkowników dróg (o swoim nie wspominając). Wystarczy np. odśnieżać samochód przy włączonym silniku. Należy się mandat w wysokości 300 zł. Oczywiście lepiej tę kwotę przeznaczyć na WOŚP. Wiadomo przynajmniej na co te pieniądze pójdą, ale ktoś może mieć inne zdanie. Z ciekawą inicjatywą wystąpił Janusz Palikot, który proponuje aby kierowcy jeździli w maskach z podobiznami premiera Tuska, oraz ministrów Rostowskiego i Nowaka. Na zdjęciach z fotoradarów widnieliby oni jako użytkownicy pojazdów. Jeżeli pomysł wejdzie w życie, ktoś nieźle zarobi na tych maskach. A może tak powołać nowe ministerstwo. Ministerstwo Finansów i Bezpieczeństwa na Drogach. Wtedy wszystko skupiałoby się w jednych rękach. Bez względu na te dywagacje wychodzi na to, że bezkarnie będą mogli czuć się jedynie parlamentarzyści. Jak na razie fotoradar i „suszarka” sromotnie przegrywają z immunitetem.

 

To też Ci się powinno spodobać...