Prezydent Barack Obama złożył publiczną przysięgę na wierność konstytucji. Był to główny punkt uroczystej inauguracji drugiej kadencji jego prezydentury. Oprócz zaproszonych gości, na Kapitolu zebrało się kilkaset tysięcy ludzi, którzy chcieli być świadkami tego ważnego dla narodu amerykańskiego wydarzenia.
Telewizja Polska przeprowadziła transmisję na żywo, pokazując nie tylko 45. prezydenta USA, ale także uśmiechniętych, szczęśliwych ludzi, przeżywających tą podniosłą uroczystość. Porównując to z inauguracjami naszych prezydentów, nasuwa się pytanie, z czego ci Amerykanie tak się cieszą? Przecież Obama nie wygrał wyborów jakąś olbrzymią przewagą głosów. Gdzie się podziali jego przeciwnicy? Dlaczego wśród tłumów nie było widać transparentów i nie było słychać okrzyków opozycji? Zaraz po inauguracji nie było też żadnych konferencji prasowych, gdzie przecież zawsze można powiedzieć, co się myśli o tej prezydenturze. Czyżby Amerykanie nie potrafili korzystać z praw jakie im daje demokracja?
Pewnie trzeba tam będzie wysłać jakąś doświadczoną grupę działaczy, która im to wszystko uświadomi i odpowiednio przeszkoli. Chociaż z drugiej strony, być może jest to powód dla którego wciąż istnieje problem ze zniesieniem wiz dla naszych obywateli.