Politycy – lotnicy

Prawie każdy lubi sobie polatać. Jedni częściej inni trochę rzadziej. Latanie samolotami nie jest bowiem takie tanie, ale jak ktoś nam zafunduje, to proszę bardzo. Z tego założenia wychodzą chyba niektórzy posłowie, latający przecież na koszt podatnika. Najlepsi „lotnicy” latają po kraju nawet trzy razy w tygodniu. Najczęściej do domu.

W ubiegłym roku kancelaria sejmu za przeloty krajowe zapłaciła blisko siedem milionów złotych. Za przejazdy pociągami około dwóch milionów a za podróże autobusami tylko sto sześćdziesiąt tysięcy. Dla naszych parlamentarzystów przeloty i przejazdy publicznymi środkami transportu są bezpłatne. Płaci bowiem za to budżet państwa, czyli my. Roczne wydatki na bilety w przeliczeniu na jednego posła oscylują w granicach dwudziestu tysięcy złotych.

Dlatego po burzliwej naradzie w redakcji, bez konsultacji z posłami postulujemy, aby kancelaria sejmu zakupiła posłom rowery do poruszania się po Warszawie, nie tylko w czasie obrad sejmu, ale także w czasie wolnym. Przyniesie to chociaż trochę oszczędności i wpłynie na kondycję naszych parlamentarzystów oraz szybsze przemieszczanie się po stolicy. Łatwiej im będzie dojechać z lotniska na Wiejską, nie tylko w godzinach szczytu.

To też Ci się powinno spodobać...