Ksiądz zakapował parafian

Proboszcz parafii świętego Rocha w Osieku sporządził zestawienie, kto i ile dał mu podczas kolędy, a następnie podał to do publicznej wiadomości. Tym samym parafianie (i nie tylko oni) dowiedzieli się, kto okazał się chytrusem, a kto rzucił kasą. Jedni niech się wstydzą, inni mogą być stawiani za wzór. Jest to pierwszy i jak na razie jedyny przypadek ujawniający ile można zebrać podczas kolędy. Pomysł godny naśladowania, zwłaszcza jeżeli chodzi o walkę z szarą strefą i nieudokumentowane dochody. Sprawa nie jest jednak aż tak jednoznaczna. Może chodzi o to, aby ludzie ze sobą konkurowali, kto da więcej? Powstaje też pytanie, kto pozwolił proboszczowi na ujawnienie danych osobowych? Taką listę może też przechwycić Urząd Skarbowy i walnąć podatek od darowizny. Chyba powinien go zapłacić obdarowany? Czy inni proboszczowie pójdą w ślady proboszcza w Osieku? Nie wiadomo. Padła natomiast propozycja, aby zrobić zestawienie poszczególnych parafii i podać do publicznej wiadomości, ile „zwyczajowo” trzeba dać księdzu (wymienionemu z imienia i nazwiska) za ślub lub pogrzeb. Parafianie lub ich rodziny będą mogli wtedy sobie wybrać, gdzie i u kogo można dokonać tych obrzędów w zależności od zasobności portfela. Ciekawe, czy można liczyć na jakieś zniżki, promocje, czy kartę stałego klienta?

To też Ci się powinno spodobać...