Jak premier i prezes ruszyli na wiatraki

Nie wiadomo, czy to poświąteczny efekt, czy coś się pomerdało w głowach premiera Tuska i prezesa Kaczyńskiego, ale wygląda na to, że ramię w ramię ruszyli na bój z wiatrakami, które szkodzą człowiekowi oraz innym przedstawicielom flory i fauny znajdujących się w ich pobliżu. Wydawało się, że tak szczytny cel złagodzi relacje pomiędzy starymi adwersarzami, ale nic z tego! Podobno wybuchł ostry konflikt o główne role w wojnie z wiatrakami. Premier z racji zajmowanej funkcji stwierdził, że to on będzie Don Kichotem, a taką rolę wymarzył sobie pan Jarosław. No i zaczęło się. Eksperci obu obozów w ostatniej chwili ugryźli się w języki, bowiem już zamierzali udowadniać, że ich szef bardziej zasługuje na tytuł „błędnego rycerza”, jaki przypisano Don Kichotowi. Faktem bezspornym jest, że obaj są błędni, bo popełniają niezliczoną liczbę błędów. Jarosław oczywiście wściekł się na wieść, że ma być giermkiem Donalda, czyli Sancho Pansą i do tego dosiadać osła. Zgodził się jedynie na opcję że za osła będzie robić Donek. A Donek , który właśnie już dosiadał konia Rosynanta wkurzył się wielce i poharatał wiatrak w wentylatorze swojej limuzyny. Podobno ciąg dalszy nastąpi dzięki prapra wnukowi Miguela de Cervantesa, notabene ożenionemu z jedną z córek znanego barona SLD.

 

To też Ci się powinno spodobać...