I po świętach

Święto wszystkich sportowców i kibiców – Igrzyska Olimpijskie w Soczi – za nami. Najdroższe, najbardziej krytykowane przed, najbardziej chwalone po, najlepsze dla nas, wygrane przez gospodarzy (ale nowina!), Przegrane przez Rosjan (w hokeju!)…

Próbowalismy oglądać transmisję chłodno, bez dźwięku – nuda. Słowem – co byśmy zrobili bez dziennikarzy? Na pewno gorzej się bawili. Prawdziwymi gwiazdami Igrzysk dla nas byli komentatorzy. Podgrzewający nastroje, roniący łzy, tropiący afery, węszący spiski, rusofobiczni i rosofilni, szczerzący, krzyczący, demolujący kabiny spikerskie (Szaranowicz podczas skoków!). Postulujemy aby dziennikarze od czasu do czasu też mieli swoje Igrzyska. W komentowaniu. Poziom ich emocji często bywa większy niż sportowej walki. Do dziś zastanawiamy się, jak można emocjonować się zawodami w „curlingu’ (skrzyżowanie bilarda z grą w bule).

Ponieważ Kraków stara się o Igrzyska, a każdy miasto gospodarz ma prawo wprowadzić do programu nową (nawet najgłupszą dyscyplinę), proponujemy „Lajkonika goń, goń goń!”. (opis gry na najlbiższej Kabaretowej Scenie Trójki w katowickim teatrze KOREZ 6.03.2014 o g. 19.30.

Dobrze, że nasi sportowcy w Soczi byli OK. Ci startujący (gratulacje) i ci komentujący (szacun). Właściwie w Soczi brakowało nam tylko„wtyczkowych redaktorów”. Oczywiście nie na arenach sportowych tylko plażach.

 

To też Ci się powinno spodobać...