Watykańskie derby

Niedzielny finał Mistrzostw Świata w piłce nożnej, może doprowadzić do ostrego konfliktu w stolicy apostolskiej. I to zanim piłkarze wybiegną na boisko. Wiadomo przecież, jakie emocje wywołuje piłka nożna. Co prawda oficjalnie nie mówi się o tym, czy papież Franciszek i Benedykt XVI będą zabiegać o jakieś względu dla swoich u „Szefa”, ale każda z drużyn może na pewno liczyć na ich ciche błogosławieństwo.

Nie wiadomo też, czy Franciszek i Benedykt zasiądą razem przed telewizorem. Zdaniem rzecznika Watykanu, godzina rozpoczęcia meczu (21) jest zbyt późna dla papieża Franciszka, który wstaje o 5 rano. Ale Franciszek w młodości był piłkarzem, a to zobowiązuje. Z drugiej strony powszechnie wiadomo, że Benedykt XVI nie jest zbyt wielkim fanem sportu. Ale wiadomo, ordnung musi być. Obaj papieże zadeklarowali podobno, że niech wygra lepszy.

W tej sytuacji najgorzej ma sędzia, bo jak wypaczy wynik meczu, bez względu na czyją korzyść, to rozgrzeszenia raczej nie dostanie. Jest przecież podobno jeszcze ktoś, kto z góry obserwuje to, co się dzieje na Ziemi, a więc i na boisku. Mało tego, ma wpływ na rozwój wypadków.

A właściwie to dlaczego Watykan nie ma swojej piłkarskiej drużyny? Z takimi nieziemskimi znajomościami miałaby ona duże szanse na czołowe lokaty w każdych rozgrywkach i największą liczbę fanów.

 

To też Ci się powinno spodobać...