Dobrze wszystkim znany prezydent Rosji Władimir Putin podczas nie tak dawnego pobytu na Syberii odwiedził Muzeum Mamuta w Jakucku. Nic w tym dziwnego, bo to chyba największa atrakcja tej miejscowości. Ale na samym zwiedzaniu się nie skończyło.
Prezydenta Władimira interesowała możliwość sklonowania historycznego zwierza. W jakim celu, tego nie zdradził i od razu pojawiły się spekulacje. Zwłaszcza, że dwa lata temu na jednej z wysp Oceanu Arktycznego znaleziono kości samicy mamuta, na których były kawałki mięsa. Nie wiadomo, czy ktoś je próbował, ale kiedy je pocięto, wyciekła z niego krew. Po co Putinowi żywy mamut?
Racjonalne wytłumaczenie może być tylko jedno. Aby ominąć embargo na import wieprzowiny z Zachodu. Mamutowi nie przeszkadza ani zimno, ani ciepło i wiadomo, że jest to kawał mięcha. Jeden mamut wystarczy na całą wiochę.
Oprócz tego żywy mamut, uzbrojony w długie kły, może być wykorzystywany do celów militarnych. Oczywiście po odpowiednim przeszkoleniu. Hannibal miał swoje słonie, Putin chce mieć mamuty. To jedyna broń, którą można zjeść. Ale póki co, nikt nie straszy nas powiedzeniem „Putin ante portas”. I niech tak zostanie.