Informatycy amerykańscy pochwalili się możliwościami cyfrowej trójwymiarowej drukarki – wydrukowali prezydenta Obamę. ( na razie tylko popiersie). Naszym informatykom to nie zaimponowało. Ponad 15 lat temu mieliśmy trójwymiarowego premiera-robota (Pawlaka). Owszem satysfakcja była, ale licencji Japończykom czy Amerykanom sprzedać nie umieliśmy. Teraz powoli się wyjaśnia: cały wysiłek cyfryzacyjny poszedł u nas w p…., przepraszam w ZUS.
Informatycy na usługach organu państwa czyli ZUS przymierzali się do trójwymiarowego drukowania emerytów. Taki cyfrowy trójwymiarowy emeryt, nie generuje kosztów, nie psuje się, nie leczy, można mu obniżać emeryturę, a w statystykach się poprawia. Duża liczba emerytów uzasadnia rozwój (i zwiększenie kosztów) ZUS. Niestety CBA, CBŚ i inne organa nie doceniły wysiłków pracowników ZUS i producentów drukarek i aresztowały kilkanaście osób najbardziej zaangażowanych w ten pionierski projekt. Śledczy nie mówią: co, komu, konkretnie zarzucają. Podobno przetarg na drukarki dla ZUS był „ustawiany” tak, aby wygrała go jedna konkretna firma. Nie rozumiemy czy to zarzut, czy fakt. Przecież wszystkie publiczne przetargi są tak „ustawiane”.
I po co się obrażać na T-Mobile w Czechach (łącznie z interwencją ambasady!) , że Polacy w reklamie są przedstawiani jako złodzieje i oszuści? Grunt, że nie trójwymiarowo.