Szykuje się kolejna afera. Temat na komisję śledczą. Tym razem głównym bohaterem jest św. Mikołaj. Podobno podróżuje po Europie. 2 grudnia na parę dni przyleciał do Polski. Prosto z Finlandii, z Rovaniemi. 14 grudnia ma być w Poznaniu.
A tymczasem 9 grudnia marszałek Radosław Sikorski poleciał (służbowo) do Finlandii, do Rovaniemi…do św. Mikołaja. To ile w końcu tych Mikołajów jest?
Sprawa śmierdzi jak renifery w mikołajowym zaprzęgu. Albo po Europie jeździ sobowtór, albo marszałek Sikorski spotkał się z przebierańcem. Krótko mówiąc, ktoś tu kogoś robi w przysłowiową żabę.
Całe szczęście, że z marszałkiem Sikorskim poleciał poseł Tadeusz Iwiński (jakby co, będzie świadkiem), który jeszcze do tej pory nie był w Finlandii, ale Finlandia chyba mu smakuje. Trochę to dziwne, że lewicowy poseł wierzy w św. Mikołaja. Może bardziej wierzy w Finlandię? Zwłaszcza zmrożoną, o co w Finlandii nie trudno, zwłaszcza o tej porze roku. Zresztą jeśli chodzi o Finlandię to każda pora jest dobra.
Jakoś nikt nie zwrócił jeszcze na to uwagi, że św. Mikołaj ma swój służbowy, reniferowy zaprzęg, a lata po świecie samolotem. Ciekawe jak się rozlicza? Tu pomocny może się okazać marszałek Sikorski. Być może taki był główny cel tej wizyty. Przy okazji dokonano otwarcia honorowego konsulatu, który jest pierwszym polskim urzędem na kole podbiegunowym. Jakiś powód w rozliczeniach trzeba przecież podać.