Podobno pieniądze szczęścia nie dają. Być może nie wszystkim, ale kto by nie chciał być wicemistrzem świata. Tak jak reprezentacja Kataru w piłce ręcznej. W tym przypadku wystarczył pomysł i kilkadziesiąt milionów euro. Tylko skąd je wziąć? Tego problemu nie mają szejkowie z Kataru.
Jak tak dalej pójdzie to na sportowej arenie wkrótce pojawi się światowe mocarstwo. I to praktycznie w każdej dyscyplinie. W 2022 roku w Katarze mają odbyć się mistrzostwa świata w piłce nożnej. Jako organizator Katar nie musi brać udziału w eliminacjach. Ma czas, żeby skompletować drużynę marzeń. To tylko kwestia ceny i lukratywnych kontraktów za zmianę obywatelstwa i kolejne miliony za zmianę przepisów.
Jak się trafi szejk fascynat skoków narciarskich? To sobie wybuduje na pustyni krytą skocznię, albo nawet cztery i Turniej Czterech Skoczni może zostać przeniesiony do Kataru.
A pierwsza dziesiątka klasyfikacji generalnej dostanie w nagrodę katarskie obywatelstwo.
Podobnie może być z pływakami, koszykarzami, siatkarzami, lekkoatletami, bokserami itd. Nie mówiąc już np. o wszechstronnym konkursie konia wierzchowego. Dziwne, że jeszcze żaden szejk nie wpadł na pomysł zmiany rajdu Paryż – Dakar, na Paryż – Katar. Fonetycznie nawet podobna nazwa. Katar płaci, Katar rządzi.
Jak się okazuje, w przypadku sportowych zawodów rozgrywanych w Katarze, aby odnieść sukces (chociażby finansowy) nie trzeba być wcale reprezentantem tego kraju. Wystarczy być sędzią. Chociaż podobno kibice też mogą nieźle zarobić.
Może już niedługo powstanie w naszym kraju fan klub jakiejś katarskiej drużyny. Ciekawe, czy każdy kibic jeździłby na mecze własnym Maserati? A tak mało brakowało, aby polscy kibice odśpiewali po półfinałowym meczu z Katarem…nic się nie stało, Katarczycy nic się nie stało…