Broń polityczna

granbRecepta na sukces Polski: „Rozdać wszystkim pozwolenie na broń, zgasić światło. Po pół roku będzie OK.”Tak mawiał satyryk Jan Pietrzak, który dziś chciałby wieszać i strzelać. Niestety serio. Okazuje się bowiem, że posiadanie broni jest nadal afrodyzjakiem. Koszta i kłopoty z tym związane są ogromne: regularne i kosztowne badania lekarskie, kasetki przykręcane do muru, zamki patentowe, wywiad dzielnicowego…itd… Nie mówiąc oczywiście o kosztach samej broni. Jak ujawniły media sztucer Prezydenta (powieszony na razie na gwoździu) wart jest kilka tysięcy PLN, ale z lunetą myśliwską i nakładką optyczną – ponad 20 tys. A będąc posłem Pan Bronisław (jak mówi o Prezydencie kandydatka Ogórek) nie zgłosił broni w deklaracji majatkowej, A za niezgłoszenie zegarka o podobnej wartości S.Nowak beknął. Wynika z tego, że tęsknota do walki i strzelania jest w Polsce cacy, a tęsknota do zegarków be. Punktualnie zaczynamy tylko powstania zbrojne.

Kolejny polityk ma kłopoty bronią – i to nie swoją. „Parcie na lufę” to nowy trend wśród polityków. Ale żeby „szybciej, prościej i taniej” posiadać w domu gnata – trzeba korzystać z protekcji. Wystarcza jeden telefon od ministra: ”słuchajcie dzielnicowy, pomóżcie tam załatwić posłowi pukawkę, to oddany partii człowiek, wicie – rozumicie…”. Grabarczyk – polityk z robotniczego regionu poznał te funkcje jeszcze za nieboszczki komuny. W resorcie gospodarki nie wyszło, w resorcie sprawiedliwości nie wyszło… proponujemy dać go do resortu kultury – tam niewiele da się zaszkodzić państwu.
Chyba, że w „byłych resortach” zostali koledzy i teraz się zrewanżują. Ci z gospodarki załatwią robotę w spółce Skarbu, a ci ze Sprawiedliwości umorzą. Jest bowiem nowa moda: „parcie na umorzenie” – wszystkim 25 posłom umorzono śledztwa w sprawie kilometrówek służbowych. Redakcja Wtyczki stara się o pozwolenie na broń – hurtem dla wszystkich polityków. Ludzie honoru w takich sytuacjach strzelają sobie w łeb.

 

To też Ci się powinno spodobać...