My Polacy – mieliśmy na koncie sporo rekordów: w młocie, oszczepie, w rzucie legitymacją na czas oraz w spożyciu alkoholu na głowę, albo na ryj. Niestety trwonimy dorobek pokoleń. Kolejny nasz rekord – 12 promili zawartości we krwi (przy 90kg wagi ciała) padł, przy 7 piwach na łeb borsuczycy Wandy (na ok.15 kg), która pośmiertnie okazała się samcem. Wprawdzie borsuk Wanda –jest mieszkańcem Polski, ale na pewno nie katolikiem. Rekord należy się Wandzie (jak borsukowi piwo /dawniej/’ jak psu zupa”), szkoda że pośmiertnie.
Wanda miała sprzyjające okoliczności i wpisała się w nasze polskie „lato dopalaczy”. Walnęła kielicha, żeby zapomnieć. Komentatorzy skłonni są podsumować wydarzenia tego lata (pogoda, panika, efekt Kukiza, zatrucia i zgony dopalaczami) jako efekt uboczny „kampanii buraczanej”. A przecież to wszystko było do przewidzenia. Szajba tego lata, to nie efekt cieplarniany. Już większość urlopowiczów unika kolei (można spotkać Kopacz) i autobusów (można spotkać Szydło). Planując urlop z mapą Polski warto nanosić miejsca, gdzie obie zawodniczki już były. Wiadomo: do 25 października już tam nie wrócą. Wszyscy pamiętamy potyczki Wałęsy z Kwaśniewskim, czy Tuska i Komorowskiego z Kaczorami, ale tego lata mamy nową dyscyplinę narodową – rozgrywane w całym kraju „zapasy kobiet w błocie”. Żeby to przeżyć trzeba mieć silną psychikę.
Kiedy będziemy w przyszłości organizować u siebie Igrzyska Olimpijskie, to jako gospodarz mamy prawo wprowadzić do programu zawodów jakąś nową dyscyplinę („siatkówka plażowa” od Sydney, „curling” od Calgary, „aneksja Krymu” od Soczi). „Zapasy kobiet w błocie” na pewno poprą władze Komitetu Olimpijskiego zdominowane przez mężczyzn. Oczywiście, żeby widzowie nie uciekali od dyscypliny trzeba zrobić prawybory, eliminacje, albo kasting. Na razie testujemy popularność rozgrywek między 2 zawodniczkami w wadze lekko półśredniej (ciężar ciała), superciężkiej (argumenty) i koguciej/kurzej (uroda). A przecież to może być piękny widok. Wystarczy sobie wyobrazić, że do basenu z błotem wchodzą Ogórek i Mucha. Nawet Wanda by wytrzeźwiała!