Ponieważ niestety nie ma w naszym kraju cenzury a przyzwyczajenia pozostały, wszelkiego rodzaju filmy, spektakle teatralne i inne prezentacje tego typu powinny być z kimś konsultowane przed premierą. Okazuje się, że najlepiej z wicepremierem i ministrem kultury (oraz dziedzictwa narodowego) prof. Piotrem Glińskim.
Do tego celu zostało także powołane specjalne ciało doradcze w postaci Krucjaty Różańcowej, która będzie orzekać o przydatności danego dzieła do publicznej prezentacji. Oczywiście nie oglądając takiej sztuki wcześniej, bo to jest nikomu do niczego niepotrzebne. Najlepiej zrobić listę takich spektakli, które mogą być wystawiane w teatrach oraz listę książek, na podstawie których będzie można pisać filmowe scenariusze. Żeby potem nie było niespodzianek i zdziwienia.
Nareszcie będzie porządek i nikt już nie będzie bał się pójść do kina lub do teatru. Do tej pory nie wiadomo było co to za filmy i co to za sztuki. Człowiek szedł do kasy, kupował bilet, siadał na widowni, a tam na ekranie i scenie…różne rzeczy. Może i ciekawe, bo czasami można było zobaczyć to, czego się w domu nie widziało i dowiedzieć o sprawach, o których istnieniu wielu nie wiedziało. Teraz już z tym koniec. Teatr to nie burdel i jak ktoś chce osobiście wziąć udział w wyuzdanym spektaklu, to niech się wybierze do agencji towarzyskiej. Póki jeszcze można.