Demokratyczna inwigilacja

gabka-1-06Jeszcze nie przebrzmiały echa nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, a już próbuje się rzucać rządowi kłody pod nogi w sprawie nowelizacji ustawy o policji. Niektórym (a przecież wiadomo którym) nie podoba się, że według nowego projektu służby specjalne miałyby dostęp do danych telekomunikacyjnych i internetowych. Generalnie chodzi o zbyt łatwy dostęp tych służb do danych obywateli.

To znaczy, że lepiej byłoby, żeby dostęp do tych danych utrudniać? Niech się chłopaki narobią? Napracują! I po co mnożyć koszty? Wiadomo, że i tak wszyscy są podejrzani, więc trzeba tylko to potwierdzić!
Najlepiej i najtaniej byłoby, żeby w ramach pomocy służbom specjalnym, każdy obywatel poczuł się w obowiązku informowania pisemnie lub ustnie (w demokracji musi być wybór) o poczynaniach, ewentualnie o podejrzeniu podejrzanego działania podejrzanych sąsiadów, przyjaciół, znajomych, a także członków rodziny. Zwłaszcza rodziny, bo rodzina jest przecież najważniejsza. Także dla służb. Oczywiście, to wszystko za jakąś drobną gratyfikacją finansową (bez podatku, ale z listą imienną…jakby co) lub nagrodą rzeczową, żeby była motywacja do działania.

Ideałem byłoby, gdyby raz na jakiś czas, w poczuciu patriotycznego obowiązku, każdy obywatel doniósł sam na siebie, że błądził myślą, mową lub uczynkiem. Mogłoby to w znacznym stopniu mieć wpływ na złagodzenie wymiaru kary, która z założenia należy się wszystkim tym, którym się ona należy.

To też Ci się powinno spodobać...