Opiekunowie dorosłych osób niepełnosprawnych, nie mogąc doczekać się realizacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącego zrównania wysokości zasiłków z rodzicami niepełnosprawnych dzieci, wpadli na pomysł oryginalnego protestu. Wysyłają do pani premier Beaty Szydło łyżki, jako symbol niepotrzebnego rekwizytu.
Nie wiadomo ile łyżek otrzymała już pani premier, ale według zapowiedzi organizatorów protestu, jest szansa na skompletowanie niezłej zastawy. Na temat noży i widelców, na razie nic nie wiadomo. Potem może przyjdzie czas na talerze i szklanki. Obdarowana pani premier oficjalnie tym się nie chwali, bo być może trzeba to będzie zakwalifikować jako darowiznę.
Wydaje się, że najwięcej roboty ma listonosz obsługujący Urząd Rady Ministrów, bo każdego dnia musi dźwigać dodatkowe kilogramy. Z całej akcji mogą się również cieszyć producenci sztućców, bo jak tak dalej pójdzie, to będą mieli koniunkturę na zbyt swoich produktów.
Być może pani premier powoła jakiegoś pełnomocnika do spraw łyżek, chyba że są to łyżki drugiego sortu i nikt nie będzie sobie nimi zawracał głowy. Pojawiły się nawet głosy (na razie nieoficjalne), że te łyżki należą się poprzedniej ekipie, która obecnie jest głodna władzy, a najlepiej skierować je do takiego jednego gościa w Brukseli.
Można też zacytować klasyka: „Łyżek ci u nas dostatek, ale i te przyjmiemy jako wróżbę…”. No właśnie, jako wróżbę czego?