Po Igrzyskach czas na chleb. Dla jednych to będzie „nandrolon” (zaśpiewajmy: „Tomek Zieliński wpadł”), dla innych siłownia i ciężka praca, dla większości „500+”. Żeby skorzystać z rządowego programu trzeba przecież mieć kondycję, czyli trzeba dużo chleba. Czy gdyby biegaczka RPA Semenya reprezentowała Polskę starałaby się wraz ze swoją piękna żoną o potomstwo? I premię 500,-PLN?. Również po to, żeby mieć kasę na środki do „zbijania” testosteronu. Nasza lekkoatletka Jóźwik pytała retorycznie „na czym one jadą?” Te 3 medalistki w Jej biegu. A teraz już wszyscy szukają podobnych dopalaczy.

A może za 4 lata oprócz Igrzysk i „Paraolimpiady” zorganizować dodatkowo zawody dla sportowców GENDER. Najpierw obśmiewano i bojkotowano niektóre sportsmenki NRD-owskie, niedawno zdyskwalifikowano wszystkich rosyjskich lekkoatletów (także paraolimpijczyków), teraz mamy „testosportsmenki”… Niedługo więcej będzie „trenujących inaczej” niż normalnych.

Dobrze, że nasze tradycyjne i konserwatywne społeczeństwo powolutku wkracza na drogę zmian i postępu. Nadal jesteśmy potęgą w młocie i naszych narodowych dyscyplinach: „rzut legitymacją na czas” i „Zapasy Trybunalskie w stylu wolnym”. Chociaż „dobra zmiana” wyraźnie odbija się na wynikach olimpijskich. Odkąd rządzi Beata Szydło większość medali zdobywają kobiety. Po raz pierwszy nie mamy Mistrza olimpijskiego płci męskiej. ‘Baby rządzą!’ zwłaszcza w dyscyplinach dotychczas tradycyjnie męskich: młot, zapasy, kolarstwo i wioślarstwo. W Tokio czekamy na sukcesy w boksie kobiecym, a zwłaszcza strzelectwie („pupilki Antoniego”). A kiedy wreszcie Polska dostąpi zaszczytu organizacji Igrzysk Olimpijskich będziemy mogli wprowadzić do programu nową dyscyplinę sportową. My będziemy głosować za „rekonstrukcją słynnych bitew”. Mamy gwarantowane podium i 3 medale: Grunwald, Warszawską i Wiedeńską.

 

To też Ci się powinno spodobać...