Strzał w…11

gl11 listopada (Narodowe Święto Niepodległości), w 11 minucie meczu (eliminacyjnego do MŚ), piłkarz z numerem 11 (Kamil Grosicki) strzela pierwszą bramkę w meczu z Rumunią.

Szkoda, że mecz nie odbywał się na Stadionie Narodowym, bo można by mówić o kolejnym cudzie nad Wisłą.

Kibice z Rumunii, w przeciwieństwie do naszych, którzy tylko na krótko przed meczem dali „delikatnie” znać o sobie, przygotowali się solidnie do meczu. Widać było, że chcieli godnie przyjąć Polaków w dniu naszego narodowego święta. Co chwila odpalane były race i wybuchały petardy. Gdyby mogli oddaliby kilka salw z armat.

Ponieważ nikt na te przejawy gościnności nie reagował (łącznie z sędzią), zaczęto rzucać te specjały na boisko, najczęściej w pobliże polskiej bramki. Jedną z petard, w dowód przyjaźni, podarowano nawet Robertowi Lewandowskiemu. Niestety nie zdążył jej podnieść, ale na całe szczęście ją zauważył, a nawet usłyszał. Tak się wzruszył, że przez parę minut nie mógł dojść do siebie.

Jak na dżentelmena i kapitana reprezentacji przystało, postanowił podziękować rumuńskim kibicom za gorące przyjęcie naszej drużyny w dniu naszego narodowego święta. Strzelił dwie piękne bramki, aby ten dzień pozostał na zawsze w pamięci piłkarskich sympatyków w Rumunii. Od kilku dni wiedzą, że 11 listopada, to szczególny dzień w historii naszego kraju.

To też Ci się powinno spodobać...