A tam, cicho być!

Kiedy Zenek Laskowik wycofał się z życia estradowego, śpiewaliśmy mu „Zenek wróć”. I wrócił. Bohdanowi zaśpiewamy teraz, ale już nie wróci. Sławę i szacunek publiczności zdobył w latach 70-tych jako połówka „Najpopularniejszego Duetu Kabaretowego – Tey”. Poznaliśmy się w programie Estrady Poznańskiej „Chirurgia Zakaźna”, gdzie w latach 80-tych Bohdan miał już statusSolisty-Gwiazdy. Miałem przyjemność podglądać i uczyć się od Niego jak buduje się Najsłynniejszy Monolog kabaretowy z czasów „nieboszczki komuny” – „A tam, cicho być!” Każdy kolejny występ dostarczał emocji i niespodzianek. Tkwiliśmy za kulisami z uszami przy „odsłuchach” dla muzyków, żeby nie uronić kolejnego nowego żartu, który Bohdan dodawał codziennie. Reakcja widowni była czasem jak wybuch bomby. To już nie był śmiech albo owacje – to był entuzjastyczny aplauz!!! Np. po inwazji USA na Grenadę w 1983r. mówił do niego/niej: „a tam, cicho być! Amerykanie to napadną, ale potem przeproszą. A mnie za te 40 lat to nikt k… nie przeprosił!” I za każdym razem wybuch widowni, aż do czerwca 1984 r. – Festiwal Opole i kabareton „Ostry dyżur” i mega wybuch-!!! i kary administracyjne: kolegium, grzywna i „definitywne zakazanie rozpowszechniania” programu „Chirurgia zakaźna/Ostry dyżur”. To se nevrati!

Następne lata kariery Bohdana to postępujące osamotnienie. Coraz częściej sam na scenie, coraz bardziej samotny w domu. Jego największym i najwierniejszym przyjacielem została do końca publiczność i koledzy. Kochaliśmy Go, kiedy żartował, wyśmiewał i szydził. Kochaliśmy Go, kiedy śpiewał (choć prof. Bardini przyznając w latach 70-tych Smoleniowi „uprawnienia estradowe” postawił warunek: „ale… proszę nie śpiewać.”) Kochaliśmy Go, kiedy założył Fundację, żeby pomagać innym. Kochaliśmy Go, kiedy sam potrzebował pomocy. Będziemy Go Kochać, pamiętać i cytować zawsze, bo zawsze będzie obecny w pamięci milionów fanów kabaretu polskiego.

 

To też Ci się powinno spodobać...