Świąteczne prezenty

misiewiczJak staropolski obyczaj nakazuje, do Wielkanocnych życzeń dobrze jest dorzucić jakiś upominek. Taka niespodzianka powinna poprawić nastroje i wprowadzić nas w dobry, świąteczny humor.

Tego humoru na pewno pozytywnie nie ukształtuje prognoza pogody. Będzie zimno, wietrznie i deszczowo, a w dyngusową noc mogą pojawić się przymrozki. Woda pewnie nie zamarznie, ale od politycznego lania wody na pewno przez te kilka dni odpoczniemy.

Jak na Wielki Tydzień przystało zaczęło się już w poniedziałek. Podkomisja smoleńska ustaliła to co miała ustalić, więc gaże ekspertów (tak mocno krytykowane) potwierdziły tylko ich kompetencje. Na fachowców nie ma co żałować pieniędzy. Więc nikt ich nie żałuje.

Żałować natomiast można przerwania błyskotliwej kariery pana Bartłomieja Misiewicza.

Ten młody, zdolny człowiek, wzorem innych młodych ludzi chciał zdobywać doświadczenie w spółkach skarbu państwa i rządowych posadach. Sam się o to nie prosił. A tu raptem jego macierzysta partia, ustami wiceprezesa oznajmiła, że „pan Bartłomiej Misiewicz nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach skarbu państwa czy innych sferach życia publicznego”. Taki cios! I jaki przykład płynie do wielu innych młodych, zdolnych ludzi? Gdzie mają zdobywać doświadczenie, uczyć się, wypracowywać kwalifikacje? Kolejny cios zadał mu starszy od niego, zaledwie o cztery lata rzecznik rządu, oświadczając, że „w ocenie premier Beaty Szydło Bartłomiej Misiewicz nie ma kompetencji do tego, by zajmować stanowiska i funkcje, na które dotychczas był wielokrotnie powoływany i nie może nadal być zatrudniony w MON ani w żadnej instytucji, która podlega rządowi”. Jak to łatwo jest popsuć komuś święta.

To też Ci się powinno spodobać...