Pełnomocnik z klasą

asRozpętała się kolejna burza. Tym razem wokół pani senator Anny Marii Anders, pełnomocnik premiera do spraw dialogu międzynarodowego. Na podróże służbowe pani pełnomocnik wydano z publicznej kasy od stycznia 2016 roku ponad 600 tysięcy złotych. Bo pani senator w sprawach służbowych lata samolotem, głównie do USA. Trudno, aby w taką podróż wybrała się pociągiem lub samochodem. Wybór jest więc praktycznie tylko jeden. Problem jednak w tym, że pani pełnomocnik nie lata economy class. I nie ma się czemu dziwić. Różnica w poszczególnych klasach jest ewidentna, a do dyspozycji jest jeszcze klasa ekonomiczna premium, biznes oraz pierwsza. Podobno, jak raz poleci ktoś na przykład biznes klasą, to już nigdy nie będzie szczęśliwy w ekonomicznej. To jest zupełnie inny świat. Wszystko jednak zależy od rodzaju linii lotniczej i długości trasy przelotu. I tak, kawę i herbatę podaje się w szkle, a nie w plastikach. Posiłki także serwowane są na prawdziwych talerzach, z prawdziwymi (a nie plastikowymi) sztućcami, o napojach (także tych wyskokowych) nie wspominając. Siedzenia są w pełni rozkładane, o wiele szersze, większa jest też odległość między rzędami.

Koronnym argumentem pani pełnomocnik było jednak to, że ma już swoje lata, ale uważa, że bardzo dobrze wygląda na swój wiek i z tego powodu economy class nie jest dla niej. Nie da się ukryć, że pani senator na swoje lata nie wygląda, ale nie będziemy tu lat wypominać, żeby nikt nas nie posądził, że prezentujemy klasę…turystyczną.

To też Ci się powinno spodobać...