Robi co może

lewyRobert Lewandowski zostanie tegorocznym królem strzelców Bundesligi. Facet po prostu się zapomniał i strzelił wcześniej tyle bramek, że nikt mu tego tytułu nie odbierze. Trochę mu teraz głupio, więc kombinuje, jak tego dorobku już nie powiększać. Nie zawsze mu to wychodzi i zdarza się, że piłka dotknięta przez niego wpadnie do siatki. Ostatnio miał nawet pretensje do trenera Juppa Heynckesa, że za późno zdjął go z boiska. W akcie rozpaczy, nie podał trenerowi ręki. Zresztą trener też go o rękę nie prosił.

Dodatkowo, za ogromne pieniądze chce go wykupić z Bayernu nie byle jaki klub, bo Real Madryt. Odmówić nie wypada, ale tam też trzeba będzie strzelać bramki. A w ewentualnym kontrakcie nie będzie klauzuli, że Cristiano Ronaldo, Marcelo, Benzema, czy Sergio Ramos mają mu podawać. Nie każdy potrafi się zachować, jak obecny klubowy kolega Roberta Lewandowskiego, znakomity piłkarski drybler Arjen Robben.

I tu pojawia się problem. Jeden z najlepszych napastników w piłkarskim świecie, nie może raptem zejść do poziomu ligowej piłki w naszym kraju. Zwłaszcza przed zbliżającym się Mundialem. Kibice by mu tego nigdy nie wybaczyli. Ale jak tu przejść przez Mundial, żeby Real się odczepił i nie kusił? Przestać strzelać karne? Nie zawsze przecież można liczyć na błąd bramkarza.

Jedynym skutecznym i ostatecznym rozwiązaniem może okazać się strzelanie bramek samobójczych. Bramka jak bramka, oko cieszy, zwłaszcza że te samobójcze też są zaliczane na konto zawodnika.

Jest tylko jedna obawa, że Robertowi Lewandowskiemu raptem zacznie naprawdę zależeć na przejściu do Realu Madryt, a wtedy żadna siła go nie powstrzyma. I wtedy dopiero będzie problem. Całe szczęście, że nie nasz.

To też Ci się powinno spodobać...