Prąd do herbaty

Najgorzej jest walczyć z przyzwyczajeniami. Tak jak górnik po szychcie musi walnąć setę, zjeść krupnioka i wypić piwo (tak twierdzą zaprzyjaźnieni górnicy), każdy góral (gazda, baca, czy juhas) musi wypić co jakiś czas góralską herbatę. Herbatę z prądem. Krążą o niej legendy i opowieści, jak to niejednego cepra zwaliła z nóg.

Dlatego też wieści o planowanej podwyżce cen prądu wywołały spore zamieszanie na Podhalu i to o wiele większe niż halny. Do halnego bowiem, jeżeli nie jest zbyt nachalny, można się z czasem przyzwyczaić. Do herbaty bez prądu niestety nie. Przynajmniej nawet najstarsi górale, herbaty bez prądu nie pamiętają lub nie chcą pamiętać. A z góralami, podobnie jak z górnikami, lepiej nie zadzierać, bo z góry wiadomo jak takie pomysły mogą się skończyć, więc rząd nie miał innego wyjścia i musiał się z podwyżki wycofać. Przy okazji skorzystają również z tego wszyscy, nawet nie pijący herbaty z prądem, więc szacunek dla górali się należy.

Co prawda bardziej zapobiegliwi mają od dawna prywatne, przydomowe elektrownie i produkują prąd nie tylko na własne potrzeby. Oficjalnie jest to jednak produkcja zakazana, chociaż każdy chętnie z tego korzysta. Zwłaszcza, że taki domowy, prywatny prąd jest zdecydowanie tańszy od państwowego i często lepszej jakości. Ciekawostką jest także fakt, że w całym procesie produkcji prądu do herbaty korzysta się wyłącznie z produktów i surowców naturalnych, więc jest bardziej ekologicznie.

To też Ci się powinno spodobać...