Cenowe cuda

Kiedyś w przestrzeni publiczno-biznesowej funkcjonował taki slogan: „Rzeczy niemożliwe załatwiamy od ręki, na cuda, trzeba trochę poczekać”.

Nasza gospodarka rozwija się w takim tempie, że powinna się nią zająć komisja antydopingowa. Czego się nie dotknie pan premier Morawiecki, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, lub ręką legendarnego króla Midasa zamienia się w gospodarcze złoto. Aż wióry lecą, bo wiadomo, że gdzie się drzewo rąbie, to i czasami Salomon z pustego naleje.

Konia z rzędem temu, kto znajdzie odpowiedź na pytanie, jak to się dzieje, że taki przysłowiowy melon, arbuz, banan, awokado, czy inne kiwi, uprawiane jest hen daleko, nawet nie wiadomo dokładnie gdzie, jak i przez kogo. Płynie to sobie statkiem lub leci samolotem, co prawda nie klasą biznes, ani nawet ekonomiczną, ale z pewnością nie za darmo. Potem jedzie pociągiem, częściej TIR-em, gdzie trzeba opłacić co najmniej paliwo i kierowcę. Do tego cła i podatki. W końcu trafia to do sklepu i kosztuje 3, 4, góra 5 złotych za kilogram.

Obok tych melonów, arbuzów, bananów, awokado, czy innych kiwi leży…przysłowiowa pietruszka, którą uprawia się w promieniu kilku, no może kilkunastu, niech będzie kilkudziesięciu kilometrów od sklepu i ona kosztuje 20 zł za kilogram. O co w tym wszystkim chodzi? Może to jakaś mafia pietruszkowa?

Chyba powinno się tym zająć CBA.

To też Ci się powinno spodobać...