BALLADA SOCJOLOGICZNA (cz.1)

dzień I: jutro lecę na bezludną wyspę…

Zbiór szkiców, felietonów Krzysztofa Łęckiego „pre-teksty i kon-teksty” chętnie wręczę starannie dobranym znajomym, wybierającym się na bezludną wyspę. Owi naśladowcy Robinsona Cruzoe, muszą jednak spełnić dwa warunki: uwielbiają dobrą książkę i należą do grupy ludzi, których lubię w sposób szczególny. Oczami wyobraźni widzę, jak trafiają na egzotyczną samotnię, z książką Łęckiego pod pazuchą. Po kilku dniach ekscytacji oszałamiającymi widokami osobliwego zakątka, czas – a właściwie jego nadmiar- zaczyna wypełniać lektura. Bo cóż innego? Nie ma tu lokalnego baru. Zatańczysz, jeśli sam sobie zaśpiewasz. Nie znajdziesz egzotycznych piękności (obojga płci), jakby czekających na twoje nadejscie… Ba! – ani śladu osobistej małżonki / małżonka i znanego ci aż nadto troskliwego oka…

Więc zagłębiasz sie w lekturze. Z każdym pochłanianym szkicem rośnie ciekawość, a wraz z nią złość: gdzie do cholery dostanę na tym pustkowiu dzieła, które co rusz są tematem frapujących rozmyślań katowickiego socjologa…

Nie od dziś zastanawiam się: czy Krzysztof Łęcki jest piewcą wiedzy ponad piękno literatury… Jako socjolog, ma pewne obligacje. Jako myśliciel zaś… i tu chętnie i bezczelnie (bo bez zgody Profesora) zapowiem: witajcie w świecie Krzysztofa Łęckiego!!!

Co prawda zapowiedź jest klasyczna, nawet prozaiczna, ale rzeczy prozą spisanej dotyczy. Profesor popełnił książkę, wobec której trudno nie używać przymiotników. Zbiór esejów i felietonów nie jest świeżą bułką (książka wyszła 5 lat temu) , a nadal smakuje wybornie. Mało tego. Co mnie, poecie, satyrowi oceniać myśli wybitnego socjologa… Ale i ja lubię snuć refleksje, podniecać się wagą i trafnością tematów oraz celnością komentarzy, choć wolałbym wpadkami.

Swego czasu popełniłem sentencję a propos autorytetów. Tematyka intrygująca sama w sobie. Zarówno sentencje jak i autorytety. Brzmi ona następująco: „Podążać – nie znaczy słuchać. Nie słucham rozkazów, słucham wskazówek!” Tyle autoreklamy. I tak, gdy część autorytetów wpada w autorytaryzm, co najczęściej oznacza dyktaturę podpartą kiepską ideologią, zwykle przez historię zwaną demagogią, to dzięki Bogu – niech zawsze będzie wielki – część autorytetów pojawia się i ostaje, jako czystej wody wzorce i obiekty szczerego poklasku, bowiem dzieła tych jednostek nie są słabe, poniżające czy obraźliwe. Są dziećmi – tak, dziećmi podkreślam- ich wiedzy, mądrości, talentu, wyczucia, a niekiedy geniuszu.

Robert „Milord” Kowalski

To też Ci się powinno spodobać...