Ballda socjologiczna (cz.6)

Dzień VI – na religijnej mieliźnie…

Kolejny poranek na wyspie. Dla zabicia nudy, podczas śniadania układam ranking ulubionych eseistów, felietonistów. Porzucam kryteria. Decyduje pamięć w sensie emocjonalnego wspomnienia publikacji. Zapisuję nazwiska. Z oczywistych (dla mnie) powodów, Krzysztof Łęcki ze zbiorem „pre-teksty i kon-teksty”jest już na liście. Na kartkę wpadają kolejne nazwiska. Jerzy Pilch. Jego ubiegłoroczne odejście nieomal zbiegło się z publikacją „60 felietonów najjadowitszych”. Dalej. Na listę trafia Gilbert Keith Chesterton. Mimo upływu około stu lat, eseistyka autora „Ojca Browna” nadal jest ucztą intelektualną. Podobnie jak Chesterton, urodzona w Londynie Zadie Smith odnosi sukcesy prozatorskie, a ponadto jest cenionym głosem w sprawach publicznych. W zeszłym roku krakowski Znak wydał „Przebłyski” – niewielki zbiór przemyśleń czasu lockdownu 2020, a mnie podbiła wcześniej esejami zawartymi w „Widzi mi się”. Poczucie humoru podziwiam u Janusza Głowackiego, choćby w „Powrocie hrabiego Monte Christo”. Jeszcze jedna postać zdecydowanie pełnej krwi angielskiej, posiadacz wybitnego talentu rozbawiania ludzkości, czyli Jeremy Clarkson. Pomaga mi zrywać ze snu otoczenie. Często podczas nocnej lektury jego książek, najzwyczajniej ryczę ze śmiechu, co wzbudza zdumienie i podziw mojego psa. Tylko mojego psa… Ale szczególnie bliscy są mi poeci: Zbigniew Herbert, Czesław Miłosz, Adam Zagajewski, Wisława Szymborska. Dziś listę zamykam nazwiskami, których nie sposób odpuścić: Stefan Kisielewski, Milan Kundera, Sandor Marai i Virginia Woolf.

Wracam do felietonów Łęckiego. „Francuski powieściopisarz pokazuje, jako się rzekło, duchowe mielizny dzisiejszego Zachodu” -słusznie zauważa katowicki socjolog w felietonie „Bergman i Houellbecq”. Z tej okazji usiłuję przypomnieć sobie, gdzie wpakowałem filmy szwedzkiego mistrza, szczególnie „Gości wieczerzy pańskiej”. Jednocześnie boleję nad faktem, że wysadzeni przez Kmicica kiszką prochu przegrani spod Częstochowy, opadli pyłem pod Sztokholmem i dziś częściej kojarzeni są z meblarską inwazją handlową herbu IKEA, a nie z wybitnym reżyserem Ingmarem Bergmanem, czy choćby z popularną w ostatnich 25 latach XX wieku popową ikoną światowej estrady, kwartetem ABBA.

Filmy pewnie odnajdę, odpoczywają – jak emeryci – na sidikach. Książki Houellbecqa pochłaniam na bieżąco. W mieliznach współczesnego Zachodu paplałem się kilkanaście lat, 24 godziny na dobę. Pojawiło się więc nie wiadomo kiedy nieco stępione spojrzenie…

Tłem szkicu jest człowiek, pustka i religia. Houellbecq eksponuje zjawisko, które można zatytułować: licytacja religijna; jest ciekawie. Jeśli czytałeś „Uległość” wiesz o czym piszę. Mam za sobą frapującą powieść francuskiego pisarza, a dziś celne spostrzeżenia Łęckiego. Warto zajrzeć na strony 280-282 „Pre-tekstów i kon-tekstów”.

Robert „Milord” Kowalski

To też Ci się powinno spodobać...