Korsarze drogowi

Jednym z mylnych pojęć, powszechnie używanych, jest określenie pirat drogowy. Piraci to przestępcy prowadzący rozbój na morzu, przy wykorzystaniu statku. Ich łupem padają najczęściej inne jednostki pływające. Pirat często mylony jest z korsarzem, który prowadzi legalne działania w imieniu władcy, na podstawie listu kaperskiego (umożliwiającego ściganie i konfiskatę statków). Stąd też bardziej adekwatną nazwą dla niektórych sytuacji będzie korsarz drogowy. Współcześni korsarze drogowi wystawiają mandaty, czasami pouczają, ale zdarza się im także zarekwirowanie pojazdu. Z założenia są nieprzekupni. Z tą różnicą, że z przekupką można sobie pogadać, potargować się. Tutaj, zwłaszcza ostatnio jest to prawie niemożliwe.

Przekonał się o tym ostatnio były premier Donald Tusk, zatrzymany przez korsarzy w okolicach Wiśniewa. W terenie zabudowanym jechał 107 km/h. Dostał 10 punktów karnych, mandat 500 zł i zabrano mu prawo jazdy na 3 miesiące. Nie ma natomiast żadnych informacji czy przeprowadzono test trzeźwości i dokonano przeszukania pojazdu w celu znalezienia nielegalnych emigrantów. To wyraźne zaniedbanie, ale nie może być za dużo szczęścia naraz.

Były premier, niestety nie jest posłem i nie mógł wykazać się immunitetem, co wielokrotnie chroniło polityków różnych opcji przed takimi niespodziankami. Dlatego większość z nich jeździ teraz (o ile jest to możliwe) służbowymi samochodami, z kierowcą. Jakby co, odpowiada kierowca, a ewentualny mandat zawsze można zrekompensować jakąś finansową nagrodą.

To też Ci się powinno spodobać...