Napijmy się

Pan minister Zbigniew Ziobro zaproponował panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu nietypowy zakład. Sprawa dotyczy tzw. kamieni milowych i sporu między premierem a Solidarną Polską w sprawie KPO.

Chodzi o wskazanie, gdzie w dokumencie o KPO rząd zgodził się na opodatkowanie w Polsce samochodów Diesla i benzynowych. Stawką zakładu jest butelka śliwowicy łąckiej, ale nie wiadomo jednak dokładnie o jaką pojemność chodzi. Jest to dość istotne, bo moc tego napoju zaczyna się od 70%.

Nie to jest jednak w tym najważniejsze. Redakcja Wtyczki, składająca się w dużej mierze z abstynentów, w większości byłych, dotarła do encyklopedycznej wiedzy na temat śliwowicy łąckiej.

Okazuje się, że alkohol ten jest wytwarzany w sposób tradycyjny ze śliwek, głównie z odmiany Węgierka Zwykła. Może chodzi także o jakiś ukłon w stronę Viktora Orbana („Polak Węgier dwa bratanki”…i w tle szklanka śliwowicy).

Ważny też jest sposób spożywania tego napoju. Tradycyjnie śliwowicę łącką pije się “na czysto”, w kieliszkach. Natomiast trzeba spożywać taki alkohol rozważnie, ponieważ ma on wysoki woltaż i potrafi szybko zawrócić w głowie. Kolejną propozycją dość popularną na picie śliwowicy jest wersja “po góralsku”, czyli z alkoholem dodanym do herbaty.

Napój ten jako alkohol destylowany w warunkach domowych jest bimbrem, zatem produkcja oraz obrót są w Polsce nielegalne. Jednak – wobec znacznej renomy i wysokiej jakości śliwowicy, lokalne władze nie ścigają tego procederu.

W końcu minister sprawiedliwości i prokurator generalny wie co robi, wie co pije i sam może decydować kogo i za co ścigać.

To też Ci się powinno spodobać...