Między młotem a kowadłem

gfJest taki stary żart na temat mieszanych uczuć. Jest to coś takiego, kiedy teściowa spada w przepaść nowiutkim Mercedesem zięcia. Podobne, mieszane uczucia, ale nie związane z motoryzacją, ma polski rząd jeżeli chodzi o reelekcję Donalda Tuska na stanowisku Przewodniczącego Rady Europy.

Poprzeć, czy nie poprzeć…oto jest pytanie. Bo jak poprzeć, to znaczy, że jego działalność się podoba, a przecież wiadomo, że z założenia podobać się nie może. Nie poprzeć…to jeszcze gorzej, bo prawie wszyscy go popierają, a kto rodaka nie popiera…ten się w piekle poniewiera. Poza tym, jak go nie wybiorą, to wróci do kraju i wtedy dopiero się zacznie. A tak byłby spokój na kolejnych kilka, a może nawet kilkanaście lat. I to jest w tym wszystkim najważniejsze.

I do tego jeszcze wyjść z twarzą. Może uda się coś przylepić w aferze Amber Gold? Może wysłać europejski nakaz aresztowania? Co prawda nie wiadomo jeszcze w jakiej sprawie, ale jak się pogrzebie, to na pewno coś się znajdzie. A tu czas ucieka i jakieś decyzje trzeba będzie podjąć. Nikt nie zazdrości rządowi. Suweren też nic nie podpowie, bo jest podzielony, a poza tym, nikt go o zdanie nie pyta.

Jedyna szansa w tym, że Donald Tusk sam podejmie decyzję, która zadowoli wszystkich. Być może zaproponuje na stanowisko Przewodniczącego Rady Europy jakiegoś innego Polaka. Są przecież wśród naszych elit politycznych osoby, które nie pełnią żadnych eksponowanych funkcji, a z których zdaniem liczą się i prezydent, i premier, i ministrowie. Wystarczy tylko grzecznie poprosić. Donalda Tuska.