Studencki protest

indeksW środę, 25 stycznia, w całym kraju odbyły się hucznie zapowiadane manifestacje i protesty studentów, które miały zgromadzić w największych ośrodkach akademickich tysiące żaków. Frekwencja miała nawet przewyższyć Juwenalia.

Ze względu na to, że termin zbiegł się akurat z sesją egzaminacyjną na większości uczelni, w zgromadzeniach wzięli udział głównie ci, którzy zaliczyli egzaminy, są z nich zwolnieni, albo mają urlopy dziekańskie. Niektóre wydziały i kierunki zdecydowały się jednak wysłać swoich przedstawicieli. Żeby nie było tłoku, po jednej osobie z roku.

W komplecie stawili się natomiast studenci Uniwersytetu Trzeciego Wieku i absolwenci z lat ubiegłych poprzedniego wieku. Strajkujący na wiecach studenci domagali się przede wszystkim wyższych stypendiów, czyli rewaloryzacji emerytur.

Zgromadzone siły porządkowe po raz pierwszy w pełni zdały egzamin celująco. Zwłaszcza jeżeli chodzi o ich ilość. Okazało się, że na jednego protestującego przypadało dwóch, a w niektórych miastach nawet trzech ochroniarzy. Takiego komfortu jeszcze dotąd nie było, także dla dziennikarzy. Jedna kamera lub aparat fotograficzny przypadały na kilku protestujących.

Zdarzało się także, że na protestach i manifestacjach byli tylko sami porządkowi. Jak poinformował jeden z internautów, np. w Zamościu protest został odwołany. Jeden ze studentów zachorował, a drugi powiedział, że sam nie przyjdzie.