Kiedyś mówiło się o serialach tasiemcach – „opera mydlana” (dla gospodyń domowych, która piorą i oglądają). Ostatni serial naszych polityków to „opera dla kucharek”. Albo lepiej „kuchenna rewolucja”, z tym że koszta które ponoszą bohaterowie – większe niż honoraria Magdy Gessler.
Gdyby można wybierać rolę lub danie, to lepiej trzymać się ośmiornicy i Sowy niż mielonych z mizerią. I z daleka od tortu! Do dziś nie zdradzono przepisu na tort, którym obrzucono Millera.
Przysłowie mówi „gdzie kucharek 6 – tam się premier stołuje” . I jaka mizeria w menu! (mizeria – franc. „nędza”) A czy wicepremier Bieńkowska też zamawia mielone czy „karminadle”? A premier-prezes narzeka na „ohydną” kuchnię, bo dostawał kartofle”? Czy teraz już stale będzie „Barszcz z uszkami” i „belka z pluskwą”? A zamiłowanie do ośmiornicy przez szacunek dla wloskiej mafii… przepraszam… kuchni? A gdzie surówki? W głąbie jest najwięcej witaminy.
Przeciętny „obatel” zjadacz pasztetowej – nasłuchał się o kawiorze i ostrygach , a tu się okazuje że w „sferach’ króluje bigos co się „na winie”, flaki z olejem i niezły pasztet. A czego się spodziewać – jak tam głównie buraki.