To stare i popularne powiedzenie nabrało ostatnio politycznego znaczenia. Wszystko za sprawą byłej szefowej sztabu wyborczego prezydenta elekta. Ku zaskoczeniu(?) wszystkich niewtajemniczonych Beata Szydło została mianowana, namaszczona, desygnowana (niepotrzebne skreślić) na premiera przyszłego rządu. Została wyciągnięta niczym przysłowiowy królik z kapelusza. Wielkim Sztukmistrzem był oczywiście sam prezes Jarosław Kaczyński.
Pierwsza sztuczka z Andrzejem Dudą wyszła mu znakomicie i do dzisiaj wielu zastanawia się, jak on to zrobił. Niektórzy (złośliwcy) twierdzą, że sam nie wie, jak to się stało. Możliwe, że będzie replay. Trzeba tylko wygrać wybory. To wydaje się nie być takie trudne, zwłaszcza, że w tej materii można będzie liczyć na Platformę. Ta stara się bardzo pomóc PiS-owi.
Wychodzi na to, że polską polityką zaczynają (i kończą) rządzić kobiety. Oby tylko „kolesiów” nie zastąpiły „psiapsiółki”. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie w przyszłości stworzyć parytet dla mężczyzn.