Było już późno, owszem, nieco wypiliśmy, ale… – łamiącym się głosem tłumaczy nam Komendant chwytając za chusteczkę. Naprawdę nie chciałem. Nic już nie będzie takie samo.
Podwładni murem stoją za szefem . Nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało. To był pierwszy raz. Zawsze wesoły, dowcipny – dusza towarzystwa. Może to choroba jego syna? Ponoć bardzo go podłamała – spekulują.
Nadkomisarz nie pozostawia na Komendancie jednak suchej nitki. Powiedzieć puentę na samym początku… To niewybaczalne! – kwituje krótko w rozmowie z reporterem Wtyczki. Straty spowodowane spaleniem kawału oszacowuje już specjalna komisja.