Premier Donald Tusk wygłosił w sejmie expose. To już drugie takie wystąpienie w jego życiu. Tym razem było ono bardzo osobiste.
Między innymi dowiedzieliśmy się z niego, że premier chce pracować do 67 roku życia. Podobny prezent zafundował również swojej żonie. Chodzi o to aby małżonkowie nie zazdrościli sobie, że któreś z nich może dłużej pracować.
Kto ma miedź i srebro, zapłaci wyższy podatek. Z tej radości, już po kilku minutach notowania KGHM na giełdzie poleciały w dół o 5%. Jest więc okazja, aby taniej kupić akcje.
Ci co założyli sobie Internet dla ulgi podatkowej, będą sobie pluli w brodę (albo raczej w modem). Ulga zostaje zlikwidowana. I słusznie. Chodzi o sprawiedliwość społeczną. Ci co nie mieli Internetu, nic nie mogli sobie odliczyć.
Premier docenił również rolników, którzy do tej pory czuli się niedowartościowani, płacąc jakieś marne grosze na ubezpieczenie w KRUS. Już niedługo staną się pełnowartościowymi obywatelami. Zwłaszcza dla ZUS-u.
Będzie można natomiast dalej zarabiać na dzieciach. Co prawda, z okazji urodzenia, ci bogatsi nie dostaną becikowego i będą musieli niestety pić za swoje, ale prawdziwy biznes pojawia się dopiero po trzecim dziecku. Tu wzrost ulgi aż o 50%.
Emeryci i renciści będą w końcu mogli zobaczyć podwyżkę. Będzie ona kwotowa a nie procentowa. Jeżeli jednak ktoś bardzo będzie tego chciał, może przecież w każdej chwili każdą kwotę podwyżki zamienić na procenty. Na tym polega demokracja.
Niestety w związku z objęciem księży obowiązkowym ubezpieczeniem społecznym, przewiduje się wzrost zbiórek na tacę oraz datków podczas kolędy. Trudno, w końcu obciążenia finansowe powinny dotyczyć całego społeczeństwa.
W wojsku i policji natomiast, od 1 lipca podwyżka po 300 zł na głowę. Czyżby to zapowiadało drastyczny wzrost akcyzy na alkohol? Pożyjemy zobaczymy.