Po rozgromieniu 1:0 reprezentacji RPA przez naszą narodową jedenastkę, apetyty na zwycięstwo w meczu eliminacyjnym z Anglią znacznie wzrosły. Wszyscy mamy w pamięci Wembley, ale wtedy w bramce stał Jan Tomaszewski. Teraz nasz słynny bramkarz jest posłem i broni zupełnie innych rzeczy, a można nawet powiedzieć, że zmienił pozycję i jest w ataku.
Chociaż złośliwcy (nie znający się na piłce nożnej) uważają, że naszym zawodnikom łatwiej byłoby pobić nowe rekordy Felixa Bumgartnera w skoku z 39. kilometrów niż wygrać z Anglikami, my mamy zupełnie inne, bo optymistyczne zdanie.
Tu powołujemy się na zdanie polskiego trenera wszech czasów, Kazimierza Górskiego. Zadanie do wykonania jest bardzo proste. Aby wygrać, musimy strzelić Anglikom tylko jedną bramkę więcej. Jak to zrobić? Po prostu strzelić.
W końcu mamy rasowych piłkarzy, grających w zawodowych klubach Europy i najlepszych drużynach ekstraklasy. Ich zarobki świadczą najlepiej o mistrzowskich umiejętnościach. Przecież gamoniom nikt by nie płacił takich pieniędzy. Umiejętnościami snajperskimi zadziwiają kibiców w każdym meczu bez wyjątku. Dowodzi nimi najlepszy szkoleniowiec, wybrany po żmudnej selekcji przez fachowców z PZPN. Ten zgrany i ambitny kolektyw jest w stanie nie tylko wygrać eliminacje, ale także co najmniej powtórzyć sukces sprzed lat.
I to by było na tyle żartów w tym temacie. A może jednak się uda?