Japoński polityk, deputowany lokalnego parlamentu został oskarżony o defraudację publicznych pieniędzy. Z tej okazji zwołał trzygodzinną konferencję prasową, na której kajał się na wszelkie możliwe sposoby.
Nagranie z tej konferencji przeniknęło dla sieci i stało się hitem Internetu. Histeria, płacz i spazmy japońskiego polityka, proszącego o wybaczenie powinny stać się wzorem do naśladowania. Całe szczęście, że nie zakończyło się to rytualnym seppuku, co w tradycji japońskiej było rzeczą całkowicie normalną.
Gdyby takie zachowania polityków przenieść na grunt polski, zabrakłoby czasu antenowego nawet na kilkunastominutowe konferencje. Zwłaszcza, że następowałyby jedna po drugiej a niektórzy nasi politycy praktycznie nie schodziliby z anteny.
Gdyby do tego dołożyć harakiri, musiałaby następować na okrągło rekonstrukcja rządu a wybory do Sejmu należałoby powtarzać co kwartał, a może nawet raz na miesiąc.
Jedyną korzyścią byłoby chyba tylko to, że prawie każdy Polak miałby szansę chociaż na krótko zostać ministrem albo posłem.