Prezes Jarosław Kaczyński jako pierwszy wyciągnął rękę i zaapelował do opozycji o kilka miesięcy spokoju. Powodów jest co najmniej dwa. Wizyta papieża w naszym kraju z okazji Światowych Dni Młodzieży, a także (chociaż prezes oficjalnie o tym nie wspominał) piłkarskie mistrzostwa Europy, które też dobrze by było obejrzeć w spokoju. I w jednym i w drugim przypadku są duże szanse, aby Polska była na ustach wszystkich, więc nic więcej dokładać nie trzeba.
Opozycja wydaje się być tą propozycją zaskoczona, jak wielkanocny zając koszykiem pisanek. Jedynym, który zareagował był (i jak do tej pory jest) prezydent Obama. Aby uniknąć jakichkolwiek kłótni i awantur, postanowił nie spotkać się na waszyngtońskim szczycie nuklearnym z prezydentem Andrzejem Dudą.
W tej chwili trwają szczegółowe przygotowania do wspomnianego szczytu (ze strony amerykańskiej) uniemożliwiające jakiekolwiek (nawet przypadkowe) spotkanie obu prezydentów. Być może była to ostatnia szansa na uścisk dłoni, bo wszystko (włącznie z konstytucją USA) wskazuje na to, że tej jesieni prezydent Obama odchodzi na prezydencka emeryturę. A nasz ma przed sobą jeszcze (przynajmniej teoretycznie) osiem lat!
Do pogarszających się stosunków z USA, mogą dojść pogarszające się stosunki z Niemcami. Nie dość, że jesteśmy w tej samej grupie na Euro, to w ostatnich towarzyskich meczach (chociaż z różnymi przeciwnikami), mieliśmy zdecydowanie lepszy stosunek bramek. I jak tu nie drażnić Niemców? Żebyśmy po tym całym Euro nie narobili sobie wrogów! Tym razem wszystko jest w nogach piłkarzy. I jak tu nie mieszać polityki ze sportem?