Donald Tusk odchodzi z polityki. Swoje plany ujawnił podczas spotkania z dziennikarzami w Brukseli. Stanowisko Przewodniczącego Rady Europejskiej ma być jego ostatnim politycznym zajęciem. Robić się nie chce, pograłoby się w gałę z kolesiami, a tu jeszcze ponad 1,5 roku kadencji. Jakoś trzeba się przebujać. A tak pięknie, wręcz bajecznie, jeszcze niedawno zapowiadała się kariera.
I po cholerę było się pchać do Brukseli? Wyszło na to, że opozycja miała rację. Wszyscy myśleli, że mówią to złośliwie, z zazdrości a oni po prostu, tylko dobrze mu życzyli. Jakaś motywacja oczywiście była, w końcu emerytura Przewodniczącego RE, to nie to samo, co emerytura premiera w Polsce. No i nie trzeba przez cały czas użerać się z prezesem Jarosławem, a także wysłuchiwać w prokuraturze oraz czytać i oglądać w mediach, co nowego zmalowali kumple z Platformy.
Co prawda były premier użył sformułowania „prawdopodobnie”, więc jakąś ewentualność i furteczką zostawił, żeby potem nie łapać go za słowa.
Ta unijna fucha może się znacząco odbić na spadku piłkarskiej formy Donalda Tuska, bo jakoś nie słychać, aby widziano go na boisku. Kiedy był w Polsce premierem, podobno dorównywał skutecznością Robertowi Lewandowskiemu. Jako Przewodniczący Rady Europejskiej raczej skutecznością nie błyszczy. Za to podciągnął się w języku angielskim. Nic to jednak nie dało, bo z większością polityków europejskich dogadać się jakoś nie może. Chyba bardziej przydałby się rosyjski i arabski.