Grzejący od kilku miesięcy ławę rezerwowych, były marszałek Grzegorz Schetyna, powrócił do gry. Na razie tylko na boisku piłkarskim, ale wielu komentatorów (nie tylko sportowych) uznało to za duży sukces.
Haratanie w gałę z premierem ma swoją wieloletnią tradycję i niewielu doczekało się takiego zaszczytu. Marszałek Schetyna należał kiedyś do podstawowego składu, ale ostatnio nie znajdował jakoś uznania w oczach premiera – selekcjonera.
Teraz został co prawda powołany do gry…lecz w drużynie przeciwnej, co skwapliwie odnotowali dziennikarze. Fragmenty meczu pokazała nawet telewizja, ale skupiła się bardziej na strzelaniu bramki przez Donalda Tuska, niż błyskotliwych akcjach jego przeciwników.
Niestety mecz był zamknięty dla publiczności i poza wąską grupą pracowników Biura Ochrony Rządu nikt więcej nie kibicował. Nie odnotowano jednak żadnych incydentów, ale nie podano też wyniku. Być może sędziowie czekają na konsultacje z premierem?
Fakt jednak pozostaje faktem, że marszałek Schetyna wrócił do gry. Wygląda jednak na to, że premiera – selekcjonera nie zachwycił i pewnie jeszcze trochę posiedzi na rządowej ławce rezerwowych.