Tłumnie zgromadzona publiczność na stadionie Legii w Warszawie obejrzała zwycięstwo naszej narodem reprezentacji nad Andorą. Wynik 4:0 przeszedł do historii i na pewno poprawia bilans naszych piłkarskich dokonań, zwłaszcza, że nasi siatkarze w tym samym dniu wygrali tylko 3:0.
Niektórzy kibice uważają, że rozstrzygnięcie powinno być dwucyfrowe, że względu na umiejętności naszych przeciwników i każdy z naszych reprezentantów powinien strzelić przynajmniej jedną bramkę. Jak mówi stare piłkarskie porzekadło (słowa Kazimierza Górskiego), „gra się tak, jak przeciwnik pozwala”. Złośliwi natomiast, że tak jak się umie. Niemniej wynik jest. Optymiści już widzą Polskę w finale Euro 2012, a superoptymiści nawet na pierwszym miejscu. Nikt już nie pamięta, że w meczu z Andorą nasze asy (Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski) nie strzelili bramki, będąc sam na sam z bramkarzem przeciwników.
Już mecz z Grecją zweryfikuje wszystkie poglądy. Grecja być może wyjdzie ze strefy Euro, ale niekoniecznie musi wyjść z naszej grupy. Na to liczymy i na razie żyjmy marzeniami.
Bez względu na sukcesy naszych piłkarzy, być może uda się na czas mistrzostw odpocząć od polityki, czego życzymy wszystkim Wtyczkowiczom.