Okazuje się, że nie tylko odpowiednie służby stosują w swoich działaniach metodę podsłuchu, ale także Ministerstwo Transportu, któremu podlega tabor kolejowy. Pasażerowie pociągu relacji Olsztyn – Wrocław znaleźli w swoim przedziale pluskwę. Skoro znaleźli, to znaczy, że była nieudolnie zamontowana. Nie ma się czemu dziwić. W końcu to amatorzy, a biorą się za profesjonalną robotę. Za pośrednictwem posła Patryka Jaki z Solidarnej Polski, znaleziona pluskwa została zaprezentowana w sejmie.
Po tej wpadce, opozycja chce głosować wotum nieufności dla ministra transportu Sławomira Nowaka. Wyraźnie przekroczył on bowiem swoje kompetencje i zajmuje się rzeczami, które leżą w gestii CBŚ, ABW i CBA.
W roli eksperta od podsłuchów wystąpił poseł Stefan Niesiołowski, który autorytatywnie stwierdził, że to co znaleziono w przedziale to nie pluskwa, a karaluch. Nie wyjaśnił jednak, czy jest on bardziej zaawansowany technologicznie od popularnej pluskwy.
Bez względu na to nasuwa się pytanie, kto i w jakim celu podłożył pluskwę właśnie w tym przedziale? Przy okazji wydało się, że nie jest to pierwsza pluskwa znaleziona w przedziale pasażerskim. Jaki z tego wniosek? Aby uniknąć w przyszłości niespodzianek, zaraz po wejściu do przedziału należy dokładnie sprawdzić, czy ktoś nam czegoś nie podłożył. Na wszelki wypadek lepiej też nie prowadzić w przedziale żadnych rozmów. Jeżeli ktoś nie może wytrzymać, to lepiej niech nie jeździ pociągami.