Trudno nie zgodzić się z posłem SLD Romualdem Ajcherem, który twierdzi, że „to nie może być tak, że przyjeżdża poseł w niedzielę i nie ma samochodu i musi brać taksówkę. Ja chcę mieć komfort pracy. I nie chcę się zastanawiać nad tym, czym i kiedy pojadę”. Te słowa wypowiedział na komisji regulaminowej i spraw poselskich.
Logika takiego myślenia jest tak prosta, jak mandat, który otrzymał pan poseł. Po pierwsze ta komisja jest właśnie adresatem takich uwag. Po drugie, skoro jest wybrańcem narodu, to coś mu się od społeczeństwa należy. Przecież nie żąda wilii z basenem, prywatnego helikoptera, czy kredytu na niski procent. Po trzecie, każdy pracujący Polak powinien tak mieć!
W związku z tym redakcja Wtyczki postuluje, aby każdy poseł miał swój służbowy pojazd z kierowcą. Dożywotnio. W końcu jak nawet straci mandat, to dalej będzie tytułowany „panem posłem”. Właśnie pojazd, czyli niekoniecznie samochód. Może to być np. riksza, motor z koszemlub w uzasadnionych przypadkach lektyka. Niech wybór zależy od indywidualnych upodobań posłów. Ulubieni posłowie, którzy zasiadają w sejmie kolejną kadencję powinni być noszeni przez swoich wyborców na barana. Cokolwiek to znaczy.