łacinie (przepraszam za wyrażenie)- znaczy po naszemu „od jaja do jabłka”. Całe życie (od zarodka do ogryzka) jesteśmy skazani na dziedzictwo kultury łacińskiej. Nauczyliśmy się je dobrze wykorzystywać. Newton dzięki jabłku, które spadło mu na głowę pod gruszą na wierzbie, gdzie szukał wzoru na grawitację – odkrył fundamentalne prawo fizyki. A że „niedaleko pada jabłko…” dziś umiemy jabłka hodować, smakować, produkować przetwory i eksportować. (osobiście preferujemy JABOLA, dla pań CALVADOS, a dla dzieci CYDR)
I na tę naszą jabłkową cywilizację, jak jabłko z brzozy smoleńskiej, spadło rosyjskie embargo na eksport polskich jabłek. Nasi sadownicy mają ochotę stłuc kogoś na kwaśne jabłko. Ale nie będzie Putin pluł nam w jabłecznik! Redakcja Wtyczki z radością włącza się w „patriotyczną akcję jedzenia polskich jabłek”. Jak obliczono: jeżeli każdy rodak zje 1 kg naszych jabłek więcej, to embargo nam „może skoczyć na szarlotkę”. Proponujemy, aby hasło akcji brzmiało: „POLACY JEDZĄ I PIJĄ POLSKIE JABŁKA!” (Mamy na myśli również milośników kompotu).
Na marginesie mała dygresja (dlatego małymi literkami): czy embargo to naprawdę sprawa polityczna? Tyle słyszeliśmy utyskiwań naszych hodowców, że w skupach „zmowa cenowa”, że się „nie opłaca ani porzeczek, ani jabłek”. I nagle taka promocja?! Polak zrobi dużo, żeby dokopać Ruskiemu. Jak każdy się poświęci i kupi ten 1kg – 38 tys.ton sprzedane. Ale to tylko niepotwierdzone spekulacje. Nie wierzymy, że Putin dał się wciągnąć „polskim badylarzom w taką wyrafinowaną grę. Smacznego! Albo lepiej – Na zdrowie!